środa, 10 kwietnia 2019

STRAJK

STRAJK! 
zdjęcie z zasobów WP

   Choć jestem  nauczycielem od trzynastu lat  wyłączonym z czynnej służby w  oświacie jako szczęśliwy emeryt, to jednak przeżywam ostatnie wydarzenia związane ze strajkiem nauczycieli, którzy walczą nie tylko o godną zapłatę za ich ciężką i odpowiedzialna pracę, ale przede wszystkim o należny im szacunek.
   W 1980 r.  brałem udział w strajku okupacyjnym nauczycieli w Gdańsku, byłem świadkiem podpisywania porozumienia z ówczesnym ministrem, zakładałem "Solidarność" nauczycielską na terenie powiatu jarosławskiego ,byłem jej przewodniczącym, odsiedziałem swoje  w Uhercach i Nowym Łupkowie,  w odrodzonej Polsce "odciąłem  należne mi kupony" za ową działalność , a teraz widzę, jak powołująca się na solidarnościowe korzenie władza zaprzecza wszystkim ideałom, o jakie wówczas walczyliśmy. Przewodniczący oświatowej "Solidarności" markuje tylko sprzeciw i za plecami swoich związkowców i konkurencyjnych partnerów dogaduje się z władzą, która wyżej stawia trzodę  od nauczycieli .
 Żal mi wszystkich nauczycieli - tych protestujących i tych, którzy wewnętrznie są rozdarci między solidarnością w walce o godne życie a  obowiązkiem wynikającym z powołania, z etosu nauczycielskiego. Ale tylko teraz jest jedyna okazja, by coś zmienić, bo ta  władza nigdy nauczycieli w poważaniu mieć nie będzie. 

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil    i zagłosuj

  

niedziela, 9 grudnia 2018

Czy nie wstyd wam?


Czy nie wstyd wam?
Cygan zawinił , kowala powiesili

     Miało być lepiej , transparentnie, bez afer, uczciwie, sprawiedliwie, zgodnie z prawem etc. Jest jak jest, rzeczywistość skrzeczy, a cała rządząca formacja, zburzywszy wszystko, co do zburzenia było w ramach tzw. "dobrej zmiany", okopuje się teraz we własnym bagnie i udaje, że nadal jest kryształowa , bez skazy.
      Jeszcze tylko ostatni  ... nie walc, tylko bezwładne kołysanie się w lewo, w prawo  w takt toruńskiej pieśni, jak kukiełki na sznurkach, za które pociąga wielebny dyrektor.
      Ale nie o schyłku tej formacji chcę pisać, choć temat mojej wypowiedzi odebrać należy jako jeden z ostatnich akordów w wykonaniu tej niezwykle fałszującej orkiestry. Czas jej zejść ze sceny i zaszyć się gdzieś w głuszy  na długie lata, do czasu przedawnienia,  choć z historii Polski  i Europy wymazać się nie da.  
      Tematem będzie jedna z ostatnich afer związanych z KNF - ta która miała ponoć , wg wiceprokuratora, przyćmić poprzednią.
       Przypominać kolejności zdarzeń nie będę i nie będę też zbytnio się rozwodził.  Zadam tylko kilka pytań, bardzo istotnych dla sprawy, na które powinien odpowiedzieć pan minister -główny prokurator, Z.Z, który w swej prokuratorskiej dociekliwości niejeden "gwóźdź do trumny miał". Oczywiście , pan prokurator  teraz  mi nie odpowie, ale może kiedyś , jako b. prokurator odpowie przed Trybunałem Stanu. 
Pytam więc, panie prokuratorze główny-ministrze:

   1. Czy pańskie rumieńce są oznaką wstydu, czy też kłamstwa i cynizmu, z jakim podchodzi pan do sprawy zatrzymania  poprzednich władz KNF oraz przyczyn pobicia pana Wojciecha Kwaśniaka?

   2. Czy zleceniodawca pobicia wiceszefa KNF, b. twórca SKOK w Wołominie, a wcześniej oficer WSI, oczekujący od  5 lat w areszcie na rozprawę, to ten sam , który przekazywał działaczom PC tajne dokumenty i który był nagrywany przez WSI w ramach Operacji "Buś"? Przypomnę, że kryptonim tej operacji to ponoć imię kota obecnego prezesa PiS 
  3. Czy podjął pan lub zlecił swoim podwładnym  zbadanie rewelacji owego oficera, Piotra P. o dostarczaniu pieniędzy ze SKOKU m.in. p. Sasinowi ?

  4. Czy wie pan, jakim sposobem dwóch b. oficerów komunistycznego wywiadu, w tym wcześniej wymieniony, uzyskało tak intratne stanowiska w SKOK (za jakie zasługi, albo na skutek jakiego szantażu) mimo, że p A.Macierewicz tak zaciekle zwalczał te służby?

  5. Czy wie pan, kto zlecał SKOK wydawanie na cały kraj popierających PiS, bezpłatnych gazet podczas każdej kampanii wyborczej i kto je opłacał?

  6. Czy wie pan, dlaczego pańskie ugrupowanie tak zaciekle broniło SKOK przed objęciem go przez KNF?

          Tych pytań można byłoby stawiać jeszcze więcej. Jeżeli ktoś sam zechce na nie sobie odpowiedzieć, bo odpowiedzi ministra trudno oczekiwać, to wystarczy poszperać trochę w internecie , znaleźć m.in list b. szefa WSI i wyciągnąć wnioski. Tymczasem, sprawca pobicia wiceszefa KNF  jest na wolności, zleceniodawcy i głównego aferzysty prokurator nie chce słuchać, aresztowano natomiast pod zarzutem niedopełnienia obowiązków ...m.in p.Wojciecha Kwaśniaka. który aferę w SKOK badał i zgłosił .

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil    i zagłosuj

 

wtorek, 27 listopada 2018

POBUDKA !!!



JEST ROBÓTKA !

Klnę się, jakom Malina M, że od tej robótki nikomu nie ubędzie,
za to przybyć radości może, całe morze ! Co daj Boże !



Dom to najcudowniejsze miejsce na świecie, ciągniemy do niego jak do miodu.  Bo ktoś na nas czeka, bo komuś na nas zależy. Nie do ścian czy mebli ciągniemy, ale do tych, którzy nas kochają. Ale nie wszyscy mają własny Dom. To właśnie dla tych, którzy go nie mają, jest Robótka.


JEST TAKIE SZCZEGÓLNE MIEJSCE
Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci
w Niegowie


Oto, co piszą o Domu i jego Mieszkańcach tamtejsi Opiekunowie:

"Naszym celem jest jak zawsze wyjątkowa i charakterna brygada mieszkańców Domu Pomocy Społecznej dla Dzieci w Niegowie pod Warszawą. Niegowiaki to garstka maleńtasów, sporo młodzieży, bardzo wielu emerytów i seniorów. Różnymi drogami, zwykle przed wielu laty, trafili do tego domu i tu już zostaną do śmierci. Dzieciaki-Starszaki. Żaden Niegowiak z tej gromady - czy to ze względu na wiek, czy problemy zdrowotne, czy też stopień niepełnosprawności - nie będzie już miał innego, prawdziwego domu. I chociaż Opiekunowie starają się Dzieciakom-Starszakom odkrajać nieba po kawałku, to nigdy nie zastąpią im też prawdziwej rodziny. 

Tęsknoty i smutki najbardziej dają się we znaki w okołoświątecznym, Bożonarodzeniowym czasie, gdy serca Niegowiaków rwą się ku rodzinom, których już nie ma albo których nigdy nawet nie było. l dlatego listem lub kartką z życzeniami możemy, choćby i na odległość, przytulić wybranego Starszaka i sprawić by jego Boże Narodzenie było mniej smutne i samotne.

Niepełnosprawni intelektualnie dorośli żyją spychani na margines naszego "normalnego" świata. Robótką cierpliwie i uparcie przerzucamy tu naszą mikroskopijną kładkę nad przepaścią tej obojętności. Tyle możemy zrobić. Tylko tyle i aż tyle!  Chwyćcie za długopisy i papeterie i chodźcie z nami! No bo jeśli nie my, to sami wiecie, nikt Starszakom nie zrobi tych nadchodzących świąt lepszymi. Nikt.

DLA KOGO ROBÓTKA ? 
Dla koedukacyjnej brygady niepełnosprawnych intelektualnie mieszkańców Domu Pomocy Społecznej w Niegowie, dla Dzieciaków-Starszaków, o których w detalu przeczytacie w zakładkach.

 * jedyna taka JEDYNKA *
 * doskonała DWÓJKA *
 * temperamentna TRÓJKA *
 * czadowa CZWÓRKA *
 * perfekcyjna PIĄTKA *
 * szałowa SZÓSTKA *
 * sensacyjna SIÓDEMKA *



CO ZROBIĆ, BY ZOSTAĆ ROBÓTKOWICZEM ? 
Poczytać rodzinkowe zakładki i wyłuskać sobie spośród Starszaków konkretnego ulubieńca i wysłać mu słów kilka napisanych z serca. Niech się Wasz ulubieniec przez chwilę poczuje wyróżniony i wybrany. Jedyny, wyjątkowy, specjalny. Pamiętajcie, Niegowiacy nie umieją czytać, więc Wasze słowa będą czytać im Opiekunowie." 



A może ktoś z Was zechce uszczęśliwić Starszaka i napisać kartkę, albo kartki, do Domu Dziecka w Niegowie. Podaję adres : 
Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci w Niegowie
Rodzinka ... dla ... (wpisać rodzinkę i dla kogo)
ulica WIERZBOWA 4
07-230 ZABRODZIE


 ❆


Hej - Bratki - DO BOJU !!! 
W końcu jest z nas Bractwo Życzliwego Bratka, czy nie ?! 
Nosimy bratkowy Order, a to przecież zobowiązuje !


PROSZĘ !
POMYŚLCIE ...



*
jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil    i zagłosuj

sobota, 3 listopada 2018

URODZINOWO

TOMASZ

opozycjonista, poeta, myśliciel
artysta malarz no i zapalony pszczelarz
mój prawdziwy blogowy przyjaciel




dzisiaj Tomek obchodzi urodziny
 Tomciu - plurimos annos i Order Życzliwego Bratka


Kiedyś, w prezencie zmajstrowałam Tomkowi mały portrecik, teraz uśmiecham się gdy ten mój prezent widzę na tomkowym blogu. Dzisiaj wpięłam w portretowe klapy nasz bratkowy order.

Przed laty, kiedy jeszcze "młodom internautkom" byłam, nie miałam pojęcia zielonego, co to takiego blog i czym to się je. Wtedy moją gorącą głowę mocno zajmowała polityka i uwielbiałam dyskutować na forach politycznych. Całkiem przypadkowo, w ferworze walki politycznej, trafiłam na link, kierujący do Lecha Wałęsy, tam to dopiero dyskusja wrzała. W powodzi komentarzy wyraźnie wyróżniała się jedna osoba. Z ciekawością nacisnęłam link. Znalazłam się na blogu Tomka. Zanim tam wpisałam pierwszy komentarz trochę czasu upłynęło, bo zauważyłam, że Tomek to polonista. Upssss - skompromitować się przed polonistą to by nie było zbyt politycznie. W końcu się zdecydowałam, a jak już pierwszy komentarz wpisałam, to następne posypały się jak z rękawa. U Tomka spotkałam Krysię, zresztą też polonistkę. Oboje namówili mnie do założenia własnego i tak powstał mój pierwszy blog w Onecie. Ech - kiedy to było ... lata świetlne temu. Często zdarza się, że blog przetrwa, a przyjaźń się kończy. Tu akurat przeciwnie, jedna z tych przyjaźni przetrwała do dzisiaj, a mój pierwszy blog, biedaczek, padł był .

Tomku, nie bez przyczyny na tym portrecie fryzury użyczył Ci ....
no właśnie, kto zgadnie czyja taka fryzura?
dla ułatwienia zacytuję kilka myśl :

* Są ludzie, którym ordery przynoszą zaszczyt i ludzie,
   którzy przynoszą zaszczyt orderom.
* Ludzie domagają się wolności słowa jako rekompensaty
   za wolność myślenia, której rzadko używają.
* Ironia życia leży w tym, że żyje się je do przodu,
   a rozumie do tyłu.
* W każdym małżeństwie to nie droga jest trudna,
   lecz trudności są drogą.
* Modlitwa nie zmienia postanowień Boga,
   ale zmienia tego, kto się modli.


No nie będę taka i zdradzę -
Tomek ma fryzurę i posturę Kierkegaarda ...
i nie powiem, bardzo Mu w tym do twarzy.


 *

A tak radosnym awatarem 
to nam się sam Tomasz przedstawia



Zachęcam do czytania tych interesujących blogów .
Gdyby tak ktoś chciał zobaczyć Tomcia w akcji to proszę bardzo:


W murze opactwa ss. benedyktynek zadomowiły się pszczoły, dwa- trzy roje. Część kochaneczek, bo tak Tomcio pszczoły nazywa, udało Mu się z tego muru zebrać. Podziwiam. Ja to pszczoły okrutnie kocham ale najbardziej, jeśli fruwają w bezpiecznej odległości.

*


   sto lat Tomku - Hania  Malina M *  


jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil    i zagłosuj

poniedziałek, 8 października 2018

„Kler” Smarzowskiego w konwencji naturalizmu

    
   Obejrzałem w kinie film, a którym głośno  od tygodni. Ciężko go się ogląda nie tylko ze względu na drażliwy temat, ale również ze względu na sposób jego przedstawienia. To typowe dla Smarzowskiego , który  - tak, jak we wcześniejszych swoich obrazach – w sposób bezwzględny ukazuje ciemne strony naszej rzeczywistości. Czyni to bowiem tak, jak to robili swego czasu naturaliści ,  rzucając ostre światło  na tę ciemną stronę ludzkiej natury, która w świadomości odbiorcy staje się prawdziwą i jedyną . Jak wiemy z historii literatury, naturaliści kreowali świat raczej ponury, w którym nie ma miejsca na dobro, a wiarę  zastępuje beznadzieja . To tak w wielkim uproszczeniu.



    Nie znam prawdziwych intencji  reżysera, który sam deklaruje się jako ateista, zatem człowiek patrzący na Kościół z boku i mający doń stosunek obojętny lub wrogi. Jednak  film  ten dokładnie wpisuje się w trwającą już od dłuższego czasu, nie tylko w Polsce, kampanię  walki z grzechami nieczystości  w Kościele Katolickim z jednej strony i z drugiej strony, z kampanią  (po części będącą wynikiem tej pierwszej), stanowiącą element  ogólnej, odwiecznej walki z Kościołem nauczającym, a więc, walki światopoglądowej i obyczajowej. Można zatem różnie odczytywać intencje reżysera  i wyciągać wnioski :
- jest to film demaskatorski, mający zwrócić uwagę na karygodne postawy niektórych księży oraz hierarchów i  na dramat skrzywdzonych dzieci – ofiar tych księży, którzy też w dzieciństwie byli ofiarami innych księży pedofilów lub okrutnych  sióstr zakonnych w sierocińcach;
- jest to film  tendencyjny, w przejaskrawiony sposób ukazujący odwieczny problem pedofilii, łamania celibatu, pazerności, pijaństwa i niezdrowych relacji międzyludzkich w środowisku osób duchownych, ogólnie nazywanych klerem, mający zniechęcić  praktykujących katolików do utożsamiania się z Kościołem.
   Nie znam prawdziwych intencji reżysera i nie wiem , który z wniosków przyjąć. Znam natomiast mój Kościół , znam księży , znam historię Kościoła i wiem, że bohaterowie  tego filmu mają swoje pierwowzory w rzeczywistości. Jednak stanowią oni znaczny margines ogromnej, przeważającej rzeszy kapłanów, którzy poświęcają się całym sercem służbie Chrystusowi i wiernym Kościoła. Gdyby reż. Smarzowski pokazał obok tych upadłych kapłanów choćby jednego księdza typu ks. Kaczkowskiego, wówczas można by uznać,  że film uczciwie przedstawia ludzi Kościoła.
    Nie podlega wątpliwości, że film pokazuje prawdziwe problemy występujące w Kościele. One występowały w przeszłości. Gdyby nie występowały, nie powstałby „Dekameron”  Boccaccia, nie powstałyby na polskim gruncie „Monachomachia” i „Antymonachomachia” bpa Ignacego Krasickiego, nie powstałby dramat Stanisława  Wyspiańskiego „Klątwa”. Tacy księża , często bez wiary, zagubieni, błądzący , których ja nazywam „duszpastuchami”, są i będą w każdej diecezji. Są i będą hierarchowie , którym inne priorytety przyświecają niż dobro Kościoła. Są i będą  tacy, jak ukazany w tym filmie ,w świetnej kreacji Janusza  Gajosa, będący kompilacją kilku znanych mi ze współczesnego Episkopatu Polski. Niektórzy z nich potrafią gnoić innych księży, czego doświadczył m.in. ks. Wojciech Lemański , zatem nie dziwię się jego j reakcji wyrażonej słowami :„…zamknij się klecho!”, bo to właśnie tacy służalczy, podlizujący się , cyniczni urzędnicy przy   kuriach  biskupich stanowią obraz grupy księży, do których epitet „kler” się odnosi.
  „Nie wszystko złoto, co się świeci z góry…” – pisał wspomniany bp I. Krasicki. Słowa aktualne  i o tym wierzący powinni pamiętać, patrząc na swoich duszpasterzy i… na siebie . Bo to często my sami formujemy swoich księży, ale to temat na dłuższą dyskusję. Póki co, zachęcam do pójścia na film „Kler „ ludzi o mocnych nerwach, o trzeźwym spojrzeniu, o głębokiej wierze .

   I jeszcze jedno na koniec . Reżyser powinien podziękować za sukces swojego filmu tym, którzy przyczynili się do jego powstania:  tej części hierarchów i księży, którzy dopuszczali się w sposób jawny czy ukryty  różnych gorszących nieprawości. Powinien   podziękować duchownemu, dyrektorowi znanego „imperium” za ścisłe, bulwersujące związki materialno-polityczne  z przewodnią siłą narodu, czyli jedyną kochającą Polskę partią . Bez inspiracji z tej strony, film nie miałby takiego wyrazu ni sukcesu.

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil    i zagłosuj

sobota, 11 sierpnia 2018

Cóż mogę dziś im powiedzieć? 

 Ja, wnuk i prawnuk tych, co byli przed nimi?...


Podobny obraz
     

Im, których męstwo, szaleństwo i bezgraniczną miłość do wolnej Polski podziwiałem jako dorastający chłopak i podziwiam nadal, jako dziadek młodych harcerzy?...
Słowa, ujęte może niezbyt sprawnie, niech będą hołdem dla tych, którzy wówczas oddali swoje młode życie i dla tych, którzy już odchodzą, nie wiedząc do końca , czy warto było...

Tomasz Petry

CO ROK O TEJ PORZE


Co rok o tej porze
widzę Was,
jakby to dzisiaj było:
w sierpniowym słońcu
przemykających postaci cienie
pod murem kamienic,
na barykady pośpiesznie
stawianej stos.
Skupione w napięciu myśli,
co lecą dalej,
gdzie czai się wróg,
rysują czoła młodzieńcze
bruzdą,
a ona
troskę zawiera
i ...”głupią miłość”
– jak mówił jeden z Was -
do „wielkich spraw”.

-Hej! Chłopcy, dziewczęta!
Bagnet na broń! – jak brzmi ta piosenka
wśród dymu pożarów
i trzasku wystrzałów,
i huku bomb…
I często świst
z piersi otwartej
łączy modlitwę i jęk,
a serce
wyskoczyć już chce,
by jeszcze
pożegnać się z matką,
co łzy już wylane
zebrała w stągwie żałobne,
stawiane
jak znaki ofiarne
dla przyszłych pokoleń.

Spod czapki zbyt wielkiej
czy hełmu -
dziecięcy, skupiony wzrok;
wpatruje się w przestrzeń zamkniętą
przez ogień, ruiny i krew ,
by skoczyć …i zdążyć…
z rozkazem
lub listem miłosnym
pisanym w pośpiechu
na gruzach,
co dymią i drżą,
nim noc go ogarnie
i kirem odgrodzi od zła.

Mnie wówczas nie było,
lecz znałem - syn późny –
opowieść
o chłopcach, dziewczętach
i małych żołnierzach,
zbyt wcześnie
do śmierci dojrzałych.

Was dzisiaj wspominam
z wdzięcznością za tamtą
sierpniową ofiarę,
niepomny na głosy, co zawsze
przeczyć próbują daremno,
Miłości stawiając rachunek.
Ja wiem,
co to Miłość bez granic,
gdy serce się kłóci z rozumem,
gdy trzeba na śmierć
iść po kolei
j a k  k a m i e n i e
p r z e z   B o g a  r z u c a n e
n a  s z a n i e c.

1-2 sierpnia 2011 r.

*

WIERSZ
Przeniosłam z blogu  Tomka - ŻYCIE I RÓŻA
Życie i róża: Cóż mogę  dziś im powiedzieć?    
czwartek, 2 sierpnia 2018


A to komentarz z mojego szpakowegodrzewa

Czy Powstanie Warszawskie miało sens? Dzisiaj wielu z moich znajomych podważa sens tego narodowego zrywu. Powstania - listopadowe, styczniowe też różnie były oceniane przez współczesnych i obecnych, historyków i ignorantów. Faktem jest, że nie zawsze zapadały słuszne decyzje wojskowe i polityczne, że ofiary tamtych powstań narodowych były przeogromne (wspomnijmy represje carskie po przegranym powstaniu 1863 r.). Ale zawsze można by było zapytać, czy jest sens podejmowania nierównej walki z silniejszym i lepiej uzbrojonym wrogiem, czy nie lepiej od razu zrezygnować, poddać się i jakoś urządzić się w "nowej sytuacji", byle tylko przeżyć. W obozie śpiewaliśmy piosenkę "Solidarni - nasz jest ten dzień", w której padały takie słowa : " ...Bo lepiej, byśmy stojąc umierali, niż mieli nadal na kolanach żyć". A to, że znalazłem się w obozie i śpiewałem z innymi tę piosenkę, to efekt właśnie pamięci o powstaniach , powstańcach i ich ofierze. Rozumiem wściekłość, gdy widzi się różne kanalie zbijające na rocznicy i uroczystościach powstańczych swój kapitał polityczny lub bohaterów narodowych , którzy cierpią współcześnie biedę.

*

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil    i zagłosuj

sobota, 9 czerwca 2018

Nagroda specjalna

w kategorii hipokryzja i faryzeizm roku




Taką oto literacką nagrodą uhonorował posła Piętę Suweren
w Bielsku-Białej:

"Miesięcznice, miesięcznice
tam polował na samice
Stanisław, poseł nasz dzielny
co żonie nie umiał być wierny

Tam też wypatrzył kochankę
co wielbił ją nocą i rankiem
Co czule całował ją w brzuszek
na wierzbie moc obiecując gruszek

I mówił, że tak na początek
tak z szóstkę jej zrobi dzieciątek
Bo z żoną mu idzie marnie
prywatną zaś on chce mieć armię

Lecz jak mawiał mędrzec stary
mierz swe siły na zamiary!
Stasiu się z lekka przeliczył
gdy w tych manewrach był ćwiczył

Jak widać łatwiej coś skroić
niż młodą p.... zaspokoić!
Zaś pycha co w nim już była
zupełnie czujność uśpiła!

I może wydawać się głupie
że poległ nasz poseł "na d..."
Stąd też nauka jest dla posłów wielu
Bezpiecznie na boku? To tylko w burdelu!

:)

od nagród graficznych w necie aż się roi ...




Spoko - co zawieszone nie utonie ...
a po kampanii da się odwiesić

*

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil    i zagłosuj

wtorek, 10 kwietnia 2018

"(...)zwyciężyliśmy!!!" -prezes kaczyński


" (...)zwyciężyliśmy!!!" - prezes Kaczyński

Dziś mija smutna rocznica. Zdawało się, że Naród  zjednoczy się wokół tej tragedii. Niestety,  pomnik, mający być uwieńczeniem kilkudziesięciu miesięcznic organizowanych  przez prezesa, zamiast łączyć, znowu stał się obiektem podziału Polaków. A jak  to się zaczęło? Wskazałem  w swoim poście sprzed ośmiu lat jednego z głównych autorów fałszywych teorii o spisku. Pytanie zawarte w podtytule nadal jest  aktualne

CZY TA OFIARA WYSTARCZY?
13. 04.2010  |  01:45
Jaka jeszcze tragedia musi się wydarzyć,

byśmy 

przestali wzajemnie się nienawidzić?

     Myślałem, że w tych dniach ogólnonarodowej żałoby wszyscy, zgodnie, solidarnie weźmiemy się za ręce i pokażemy współczującemu nam  światu, że jesteśmy jednym, wielkim, szlachetnym  narodem, który w obliczu nieszczęścia jednoczy się, zapomina o sporach, o różnicach poglądów, że żal i płacz po śmierci naszych rodaków nie są wyrazem politycznego wyrachowania, na pokaz, ale wypływają z głębi serca.
    Myślałem, że choć przez ten tydzień zamilkną na forach dyskusyjnych wszelkiej maści cyniczni opluwacze i pozwolą w atmosferze  powagi przeżywać to, co się stało tak nagle, niespodziewanie oraz poddać  się refleksji nad kruchością życia, nad nakreśloną ręką Stwórcy symboliką wydarzeń ostatnich dni.
    Kiedy patrzyłem na reakcję wielkich tego świata oraz zwykłych, prostych obywateli, na szczere, nie udawane łzy starszych i młodszych Rosjan składających kwiaty w miejscu tragedii i przed polskimi placówkami dyplomatycznymi, to pomyślałem sobie, że oto dokonuje się prawdziwy cud  za przyczyną tych  niezamierzonych ofiar „polskiej katastrofy"- cud przemiany w  sposobie patrzenia na sprawę mordu sprzed siedemdziesięciu lat  i na nas , Polaków.
      Oto pojawiły się już pierwsze dobre owoce tej śmierci i wiara, że już nie będziemy musieli o „prawdę o Katyniu" walczyć przed światem . Starszy mężczyzna, Rosjanin , na miejscu obydwu tragedii - tej ostatniej i tej sprzed siedemdziesięciu laty -  mówi ze łzami w oczach: - Oglądałem dwa razy film Wajdy „Katyń", dzisiaj znowu obejrzę. Tak było... To wszystko prawda."
     Dziś, przeglądając prasę, wziąłem do ręki również „Nasz Dziennik" po internetowym anonsie artykułu na temat możliwości „działania osób trzecich" - że też i taką możliwość bierze się pod uwagę przy badaniu katastrof lotniczych . No, dobrze - pomyślałem. Jest taka procedura, jest taka zasada , ale w artykule  Krzysztofa Losza  „Co wydarzyło się na pokładzie prezydenckiego Tu-154M" okazuje się , że prokurator, który już brał udział  w kilku śledztwach dotyczących wypadków lotniczych,  podawał tę  informację, „prosząc o anonimowość".  No, nie wiem, jaki był powód tej prośby, ale już ona sugeruje, że wokół tej tragedii jest jakaś „niejasna sprawa" i pan prokurator czegoś się obawia. I tym  właśnie tropem tajemniczości idzie red. Losz pisząc, że „jest wiele wątpliwości...", że zastanawiające jest..."co już kieruje świadomość czytelnika ku tajemnym siłom, które miały swój interes w tym, by samolot prezydencki nie doleciał na miejsce. Właśnie uświadomiłem sobie, że w dniu katastrofy rozmawiałem z przeciwnikiem rządu   i PO, który wprost zakomunikował:
       - No, to teraz ta banda cieszy się , sięgnie po pełną władzę. Na pewno będą ronić łzy, ale to tylko po to, by otumanić naród... Za tym stoją  tajemne siły w  Polsce i w Europie...
       - I w Azji też? - pytam .
       - Też  - pada natychmiastowa odpowiedź.
      Trudna dyskusja z takim człowiekiem. Ale nie dziwię się mu, bo wiem, że  sam czerpie wiedzę o świecie z jednej tylko gazety i z jednej tylko rozgłośni , bo wszystkie inne to „liberalne, masońskie, w rękach tych właśnie tajemnych sił", a telewizja tylko „otumania naród".
       Zgadzam się z komentującym tę tragedię o. Tadeuszem Rydzykiem, który pisze : „Potrzeba dziś wielkiego zrywu moralnego popartego ogromnym myśleniem i zrozumieniem rzeczywistości"Ale  nie wyłączę telewizorów - jak sugeruje w zakończeniu o. Dyrektor -  bo musiałbym też wyłączyć jego  TV TRWAM, a swoje myślenie mam „włączone" od dawna  i dlatego nie wszystko, co mówi czcigodny kapłan, jest dla mnie przekonujące, jak choćby te jego słowa : Przeciwnikom prawdy będzie na rękę, że my się będziemy wzruszali i na tym poprzestaniemy, a oni będą umacniali swoją władzę i to, co jest niedobre dla człowieka, dla zwycięstwa prawdy i miłości Ojczyzny". Doprawdy, piękne słowa, tylko -  jeśli pamiętamy hasło: „Zatopić Platformę!", które zaprzepaściło ongiś  nadzieję Polaków na wspólny rząd PiS - PO, to  możemy domyślać się, kogo o. Dyrektor ma na myśli, mówiąc: „oni". Na pewno nie są to słowa wzywające do pojednania narodowego, do stworzenia nowej jakości życia politycznego.
    Dziś potrzeba nam nie tylko zgody narodowej, ale również zgody z naszymi sąsiadami. Takie było przesłanie nie wygłoszonego przemówienia ś.p. Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. I Rosjanie dają temu wyraz.
        Nie mam prawa posądzać przywódców rosyjskich - cokolwiek byśmy mówili o ich wcześniejszych działaniach - o brak szczerości w reakcji, jaką okazują i decyzjach podejmowanych po tej tragedii. I trzeba to wykorzystać dla dobra naszych narodów, i dla pamięci ofiar - tych sprzed lat, i tych dzisiejszych. Dlatego zbulwersowała mnie nieodpowiedzialna sugestia posła PiS, Artura Górskiego, zawarta w wywiadzie zatytułowanym „Oskarżam Moskwę". Ów poseł, który już raz wsławił się niefortunną wypowiedzią polityczną, dziś bez zastanowienia, na samym wstępie rzuca oskarżenie:
      -Mam niemal pewność, że Rosjanie mataczą. (...) Tymczasem, jeśli złoży się  w całość informacje, które napływają , nawet jeśli weźmie się pod uwagę ewentualne intencje Rosjan, to można powiedzieć,  choć bez stuprocentowej pewności, bo dziś bez namacalnych dowodów, ...że Rosja jest w jakimś sensie odpowiedzialna za tę katastrofę, za ten nowy Katyń.
    Ale to mało dziwnego fantazjowania pana posła, bo oto idzie w swych domysłach dalej:
  Rosjanie chcieli prawdopodobnie uniemożliwić  prezydentowi Kaczyńskiemu wzięcie udziału w sobotnich uroczystościach, aby ich ranga  i wymowa nie przyćmiła tych sprzed kilku dni.  Wiadomo, że prezydent Kaczyński ani z Mińska, a tym bardziej z Moskwy nie zdążyłby na  uroczystości w Katyniu, a wtedy te nie miałyby wymiaru oficjalnego, nie zakłóciłyby w swej wymowie rosyjskiego przekazu sprzed paru dni. Zatem ta dywersja, jeśli faktycznie takie były motywy Rosjan, miała wymiar polityczny.
    I za chwilę, po dociekliwych i naprowadzających na trop wszystkich sprawców tragedii pytaniach red. Z. Baranowskiego,  już  mamy  następne rewelacje pana posła, prowadzące na nasze  podwórko: 
   Dlatego nie dziwię się, że cały naród  płacze po stracie  kolejnej swojej elity, ludzi wspaniałych i prawych. No, może prawie cały naród. Zawsze znajdą się ci, co będą chcieli coś ugrać na tej śmierci(...) Już widać, że politycy PO, choć pewnie będą zachowywać pozory, są zachłanni na pełnię władzy i zachowują się bez klasy. Wiedzą, że mają większość polityczną i że zniknęła ostatnia bariera dla ich samowoli.
 No to już wiadomo, że wspomniany przeze mnie mój rozmówca będzie miał dowody na to, kto stoi za katastrofą prezydenckiego samolotu. Nic bardziej absurdalnego wymyślić nie można. Ale poseł  jest młody, odkrywczy, żądny walki politycznej, więc stara się, jak może ,wypłynąć na fali narodowego nieszczęścia. Można to położyć na karb młodości i braku wyrobienia politycznego. Natomiast zupełnie zaskoczył mnie człowiek utytułowany, mądry, bo ...filozof socjolog, pracownik naukowy wyższej uczelni, prof. Zdzisław Krasnodębski, który snuje w prowadzonym z nim wywiadzie swoje przypuszczenia o działaniu spisku na wzór tego Gibraltaru. Pomijam już szczegóły, ale wywód profesora sprowadza się do teorii spisku na skalę międzynarodową, zwłaszcza, gdy czytamy: Gdy weźmiemy jeszcze pod uwagę ostatnie wydarzenia - środowe uroczystości w Katyniu, okoliczności zewnętrzne, np. wizytę prezydenta USA Baracka Obamy w Pradze i sprawę obecności Stanów Zjednoczonych  w Europie, nasuwają się pewne analogie. Prezydent Kaczyński i jego Polska  stała się niewygodna  w nowej konstelacji USA - UE - Rosja. Pewnie na wiele pytań nie uzyskamy odpowiedzi. Dlatego tak jak w przypadku śmierci gen. Sikorskiego rodzi się pytanie: kto skorzystał na tej śmierci?  I zaraz odpowiada  - Odpowiem w ten sposób: zginęli ci , którzy chcieli innej Polski. Teraz  - bez nich - będzie trudno ją budować , a może będzie to  już  niemożliwe...
   Tak, panie profesorze. Ma pan racje w dalszej części swej wypowiedzi. „Otrzeźwienie Polaków"  po tej tragedii nie nastąpi. Za dwa tygodnie - jak pan mówi - wrócimy „do tego samego jazgotu", czego bym sobie i Narodowi nie życzył . Ale, czytając tego typu wypowiedzi, jak w „Naszym Dzienniku" z dnia 12 kwietnia, dochodzę do wniosku, że ten jazgot właśnie powrócił . Więc proszę, niech panowie powiedzą , jaka jeszcze tragedia narodowa ma się wydarzyć, byście zmienili język nienawiści na język dialogu i porozumienia?  
..........................................................................................................................................

    Dziś pan profesor Krasnodębski w nagrodę za te sugestie , z ramienia PiS  jest eurodeputowanym , zajmując miejsce wiceszefa ... po Ryszardzie Czarneckim. Ta nagroda  już wtedy "mu się należała".

środa, 7 marca 2018

OD MALINY NA IMIENINY

*dzisiaj na blogu Tomka znowu gościnnie Malina i:
Galeria Jednego Wiersza i Jednego Obrazu


MOJEJ WNUCZCE

Jeszcze niedawno
„Pyza na polskich dróżkach”,
drepcąca wśród traw łąkowych,
ciekawa świata,
zdobywająca pieniek
niczym szczyt
góry
wysokiej.


Dziś,
jak majowa niezabudka
czarujesz spojrzeniem
w przelotnej zadumie,
z tym swoim uśmiechem,
co szczerość dziecięcą
zawiera
i ufność.

Co jutro?
– nie pytam,
choć martwię się trochę,
czy starczy tej twojej radości,
gdy przyjdą dni trudne
i smutne,
by podać ją światu na dłoni
jak się swe serce
podaje
Tomasz Petry
maj 2011


Tak to pięknie pisze wiersze i maluje obrazy 
NASZ TOMASZ, DZISIEJSZY SOLENIZANT 

Warto bywać na tym blogu, warto też odwiedzić inne blogi Tomka, autora powyższej "Galerii". Tomek to dawny solidarnościowy opozycjonista …  na jednym z blogów opisuje własną historię internowania w Uhercach. i działalność w stanie wojennym, najprawdziwszą działalność. Tomek jest skromny więc pewnie do głowy by mu nie przyszło chwalić się Krzyżem Wolności i Solidarności, ale ja z największą przyjemnością o tym piszę. "Są ludzie, którym ordery przynoszą zaszczyt i ludzie, którzy przynoszą zaszczyt orderom" te słowa Kierkegaarda jakże do Tomka pasują. Wczoraj Błaszczak piał o zasługach prezesa, śmiać się chce, wielki wódz spał w najlepsze w domowym ciepełku kiedy Tomka internowali a dzisiaj prezespan to bohater, a Tomek drugi sort. Dzisiaj obowiązuje urzędowa wersja, że bez prezesa i jego brata w Polsce mielibyśmy oligarchię. Dzisiaj okrzyk Lech Wałęsa  jest dla organów ścigania przestępstwem, zupełnie jak za czasów, kiedy Tomek siedział, nie u mamusi tylko w kiciu.
Czasy mamy jakie mamy, świat pojęć do góry nogami wywrócony, kłamstwo, kłamstwem pogania, słowa w oparach absurdu, historię kreuje się według uznania i upodobania wodza, samozwańczych bohaterów nasiało ... fajnie mieć blogowego przyjaciela, prawdziwego człowieka wolności .

Platforma bloog (WP) zamyka z końcem miesiąca blogi, przestaną istnieć. Swoje Tomek przeniósł. Pewnie sam zaprosi, tymczasem podam tu nowy adres: https://przedspiew.blogspot.com/
wspomnienia solidarnościowe w kategorii:
Czas strachu łez i nadziei

 *



TOMKU - Z OKAZJI IMIENIN
UŚMIECH I KWIATKI ODE MNIE
też sama rysowałam :)

*

Hania - Malina M*

niedziela, 14 stycznia 2018

PÓŁ ŻARTEM, CAŁKIEM SERIO



tańczymy dzisiaj z Tomkiem
 
Tańczymy radośnie, bo gra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.

*

Oj tam, oj tam, wiadomo, nasz taniec to żart, za to nasze wspieranie Orkiestry jest jak najbardziej serio ! Z całych sił ! Każde na swój sposób :)
Cieszymy się, bo dobro wychodzi na ulice i krzyczy jestem !
cieszmy się, bo wychodzi też wtedy, gdy go nie widzimy.

Dobro, to dobro. Jest jednego sortu. 
Może właśnie to jest światełkiem w tunelu ? ...

*

jeśli podobał Ci się ten wpis

to wejdź na liiilil    i zagłosuj

wtorek, 21 listopada 2017

WIELKI STRACH w zwartych szeregach

/Zdjęcie z zasobów Google/

 WIELKI STRACH w zwartych szeregach

         Boją się. Boją się wielcy i mali "bohaterowie" polskiej sceny politycznej i nie tylko politycznej. Boi się także część duchownych KK - tych, o których mówi się "partyjni księża". A wszystko przez  Donalda Tuska . Tak, przez niego właśnie spać nie mogą : kot z prezesem na Nowogrodzkiej, piękna Krystynka o arystokratycznych manierach (i to niejedna), Beatki trzy ( a może i więcej), Adaśki i Adamczyki (ten z TVPiS dał poPiS. A skoro jesteśmy przy TVPiS, to dziś  prześcignęła chyba tę Urbanowską z okresu stanu wojennego)


   I mógłbym tu wymieniać rzesze srodze zatrwożonych  ostatnim wpisem  jednego z najbardziej cenionych w Europie, a jednocześnie najbardziej znienawidzonego przez tzw."prawdziwych patriotów i katolików",   Polaka, Donalda Tuska . 
   Co takiego napisał Donald Tusk, że wszelkiej maści  wynajęci i opłacani  hejterzy oraz inne internetowe plugastwo, a przede wszystkim cała ekipa rządowa i jej tuby propagandowe prowadzą wściekłą, histeryczną nagonkę przeciw niemu? 
 Otóż Donald Tusk, człowiek światowy (w przeciwieństwie do zaściankowego Jarosława), widzący Polskę z innej perspektywy i szczerze kochający swoja Ojczyznę, której tyle lat służył i służy nadal, i o którą troszczy się  bardziej, niż się wydaje zapyziałym jego przeciwnikom w Polsce - ten Donald Tusk wyraził swój niepokój w krótkich zdaniach zawierających dramatyczne  ostrzeżenie przed realnym zagrożeniem, jakie wisi nad Polską w wyniku szkodniczej działalności obecnego rządu , a zwłaszcza kilku jego prominentnych polityków, z prezesem Kaczyńskim na czele. 
    To zagrożenie płynie z Kremla, z którego,  z wielkimi rozbawieniem i  jednocześnie uzasadnioną  nadzieją przygląda się temu całemu polskiemu i europejskiemu piekiełku,  główny reżyser pociągający za sznurki, WŁADIMIR PUTIN. 
    Rację Donaldowi Tuskowi przyznała niezbyt  lubiąca go pani prof. Staniszkis. Trzeźwo myślący,  kochający  wolność i demokrację Polacy, do których mam również moralne prawo się zaliczać i którzy stanowią większość Narodu, darzą Donalda Tuska nadal swoim zaufaniem , a jego słowa, pełne troski o losy Ojczyzny, uznają za wyrażenie także własnych obaw. 
   Państwo,  kierujący się instrukcjami  płynącymi z Nowogrodzkiej  naprawdę mają się czego bać. Tylko nie kot, bo on naprawdę nie jest niczemu winny.

jeśli podobał Ci się ten wpis

to wejdź na liiilil    i zagłosuj

niedziela, 16 lipca 2017

Kiedy przyjdzie czas rozliczeń

Kiedy przyjdzie czas rozliczeń


         
Zrzut z serwisu WP  
                                                                                                                                    
                                                                                                                                                                           Na pewno nadejdzie taki czas  i to wcześniej, niż niektórzy się spodziewają.  Nie będzie to czas miły dla obecnie rządzących, nie będzie też miły dla wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób Jarosława Kaczyńskiego i jego spółkę popierają. Mam nadzieję, że Trybunał Stanu tym razem będzie miał zajęcie na lata, a lekcja z historii zostanie przez naród odrobiona. Kaczyński - jak to podczas wiecu ktoś zawołał - nie będzie miał gdzie uciekać jak Janukowycz, chyba, że  cudem uda mu się zwiać do Orbana lub do Turcji. Ewentualnie Putin da mu schronienie wieczne z wdzięczności za rozbijanie jedności Polski i Europy. Ale na co Putinowi taki Kaczyński?
     Patrzę więc w przyszłość z nadzieją, że Prawo wreszcie Prawo znaczyć będzie , a Sprawiedliwość - Sprawiedliwość. Dziś bowiem te dwa pojęcia - za przyczyną Jarosława Kaczyńskiego i jego spółki oraz rzeszy otumanionych wielbicieli i wielbicielek - zdewaluowały się i mają takie samo znaczenie jak: "jestem dziewicą"  w ustach damy lekkich obyczajów.
    Historia uczy, że wszelkie rządy autorytarne (a taki właśnie charakter ma rząd Kaczyńskiego)   prędzej czy później upadają, pozostawiając po sobie często ruiny i mroczne wspomnienia. Rząd Kaczyńskiego (bo na pewno nie Beaty Szydło) pozostawi po sobie ruinę gospodarczą, utratę zaufania, a co zatem idzie - również  znaczenia wśród krajów europejskich. Jednak największa ruina, której proces już trwa, dotyczyć będzie relacji społecznych między samymi Polakami. Takiego podziału, jaki obecnie jest, nie dokonał żaden wróg zewnętrzny na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat. Oczywiście, w naszej historii mieliśmy już podobne sytuacje, które zazwyczaj osłabiały Polskę i w rezultacie doprowadziły do  ponadwiekowej niewoli narodowej. Dziś podział  na zwolenników  oszukańczego ugrupowania i obrońców zasad demokratycznych  dotyka sąsiadów, rodziny całe i biegnie nawet  przez Kościół. 
    No właśnie. Kościół w historii Polski był zawsze ośrodkiem  spajającym naród, podtrzymującym w nim nie tylko wiarę , ale też ducha w trudnych momentach dziejowych. Także w czasach komunizmu. Co dziś stało się z Kościołem? Czy Kościół stał się kościołem jednopartyjnym? Hierarchowie , prości  księża wprawdzie też są ludźmi posiadającymi emocje, swoje poglądy polityczne, ale głównym dla nich drogowskazem  winna być Ewangelia Chrystusowa i - chcąc być przewodnikami dusz  chrześcijańskich - nie powinni opowiadać się z ambony za jedną tylko partią (przestrzegał przed tym śp. abp Ignacy Tokarczuk), gdyż wśród  opozycyjnych partii oraz ich zwolenników są też chrześcijanie. O tym zapomniało widocznie wielu biskupów, proboszczów, którzy dali się zmanipulować politykowi  Kaczyńskiemu i dyrektorowi Rydzykowi. Dla nich każdy, kto sprzeciwia się obecnej władzy, to lewak , obrońca ubeków, postkomunista.  Ale, gdy niebawem nadejdzie czas dekaczyzacji, depisacji, będą wstydzić się  swoich słów i czynów.
   Póki co, władza, która oszukała suwerena, odgradza się od niego barierkami i policją . Nie wie jednak, że barierki i policja, ani trzymani na sznurku sędziowie nie obronią jej przed gniewem społecznym, który już, teraz, z każdym dniem przybiera na sile. 

   zrzut z serwisu WP

jeśli podobał Ci się ten wpis

to wejdź na liiilil    i zagłosuj
     

czwartek, 18 maja 2017

Między jedną miesięcznicą, a drugą

między jednym pomnikiem smoleńskim, a drugim,
wspomnę tu sobie, u Tomka, gościnnie, inną rocznicę,
dzisiaj pomniejszą, zapomnianą, w cieniu najważniejszej z ważnych.
Dzisiaj Wawel się liczy, nie jakieś tam Monte Cośtam

Aaaa - pewnie, wspomnienie też się nie liczy,  
bo bez odczytania smoleńskiego apelu będzie.


MALINA - POST GOŚCINNY 


Dzisiaj wspominam 
MONTE CASSINO

Bo jeśli nie dzisiaj, 
to kiedy ?
jeśli nie ja, to kto ?



Kochałam go jak wnuczka, chociaż prawdziwą wnuczką nie byłam.
Miał duszę malarza i jak malarz opowiadał o świecie obrazami, a ja jak gąbka te opowieści chłonęłam. Były prawdziwe, tak, jak prawdziwe były zasuszone w książce czerwone maki.  Ostrożnie brałam w dłonie kwiaty, które przetrwały dłużej, niż ci, co po nich szli. Jak kruche jest życie ludzkie, myślałam, gdy jeden płatek rozkruszył się w palcach. Jak wielka jest jest odwaga i ofiara krwi, myślałam patrząc na rdzawe kwiaty.

Leopold, młodszy brat mojego Dziadzia.
Wujciu Bolek, jak go zawsze nazywałam.



To on pokazał mi maki, dał do ręki, opowiedział o tamtych, koszmarnych dniach. O okopach, szrapnelach, świstaniu kul, o głodzie, chłodzie, błocie i o drodze znaczonej trupami kolegów. O tym, jak okrutna i brudna jest wojna, jak odziera ludzi z człowieczeństwa. Wujciu Bolek, jeden z 2931 żołnierzy rannych pod Monte Cassino. Dostał w samą pierś ale ogromna, poszarpana rana cudem się zagoiła. Wiesz, mówił do mnie, wycięli mi tam serce. Opowiadał godzinami a ja słuchałam. Pokazał mi piekło! I chociaż zobaczyłam je tylko oczyma wyobraźni, to do dzisiaj zapomnieć nie mogę. Więc jeśli nie ja, to kto? Jeśli nie dzisiaj, to kiedy ?



Dokładnie 73 lata temu, po jednej z najkrwawszych i najbardziej zaciętych walk drugiej wojny, polska Biało-czerwona dumnie załopotała zatknięta na ruinach klasztoru. Pierwsza. Dopiero kilka godzin później generał Anders rozkazał naszym wywiesić obok brytyjską. 60 lat temu, dokładnie 18-go maja w południe, w ruinach klasztoru zabrzmiał Hejnał Mariacki.
To było 73 lata temu, a czy my o tym pamiętamy ?

Leopold  nie miał dzieci, nie miał wnuków ale miał nas.
Moją Mamusię uważał za córkę a mnie przekazywał to wszystko, co pewnie by przekazał swojemu usynowi, gdyby ten syn żył. Ale zmarł kilka dni po urodzeniu. Zasuszone maki przetrwały, długo leżały między kartkami starej książki aż w końcu trafiły do szkoły, opowiadać dzieciom o honorze, odwadze, poświęceniu i miłości Ojczyzny. Inne wojenne pamiątki leżą schowane w żołnierskim, blaszanym pudełku, a listy i dokumenty w pamiątkowej kasetce. No i w naszych sercach. W taki dzień, jak dzisiaj wracam do wspomnień. Wyjmuję pierwszy z brzegu list. Powojenny.


Wujciu był już staruszkiem, kiedy pisał te słowa. Widać, że ręka już niezbyt sprawna, a przecież nawykła nie tylko do karabinu, do pędzla artysty też. Bolek żył ponad 90 lat, ostatnie lata spędził niestety przykuty do łóżka, bo nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Umysł jednak do końca miał jasny.


Na odwrocie Jego wojenna historia. Schowaj na pamiątkę Haneczko, mówił. Schowałam. Będzie dla następnych pokoleń.

I jeszcze to: Czerwone Maki. Pieśń żołnierska.
Powstała w nocy zwycięstwa, z 17 na 18 maja 1944 roku. 60 lat temu. Ale nie od razu cała, tylko dwie pierwsze zwrotki, trzecią dopisano kilka dni później. Pieśń chwyciła za serca. Nikt nie chciał czekać. Od razu, na gorąco, zaczęto drukować słowa i nuty. W tym czasie, we Włoszech, wychodziło drukiem polskie czasopismo "Na szlaku Kresowej". Pieśń znalazła się w specjalnym dodatku.



Pożółkła kartka z frontu. Ze wzruszeniem dotykam.
Ze wzruszeniem czytam te słowa i odczytuję nuty. Przez ile rąk przeszła ta kartka papieru ? Co widziała ? Ile łez wycisnęły słowa, ile tęsknoty rzewne nuty ? Kto śpiewając myślał o rozkazie generała Andersa : Niech lew mieszka w waszym sercu !

Dwóch braci śpiewało mi żołnierskie pieśni.
Dziadziu zawsze Marsz Pierwszej Brygady. Ten Marsz prędzej potrafiłam zaśpiewać niż Wlazł kotek. Brat dziadzia, wujciu Bolek, śpiewał mi Czerwone maki. Ech, muzykalni chłopcy byli, w młodzieńczych latach nawet serenady, pod oknem pięknej popadii, wyśpiewywali. Ale wojna repertuar z romansowego na patriotyczny zmieniła i tak już zostało. A że we mnie drzemie serce wojownika to żołnierskie śpiewanie właśnie mnie przekazali.



Kiedy zaczęła się druga wojna Bolek miał 39 lat.
Stary Legionista, urzędnik państwowy, poszedł na front - jak wszyscy
Historię Bolka z czasów pierwszej wony i Legionów już tu wcześniej opisywałam. Jego medale i odznaki, te spod Monte Cassino, Tobruku i Palestyny  pokazywałam ale pokażę jeszcze raz ... bo jeśli nie ja, to kto ?






Dzisiaj, z blaszanego pudełka, znowu wyciągam żołnierskie pamiątki.
I te wcześniej pokazywane i jeszcze inne:


Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami. Akurat ten Krzyż nie należał do Bolka, tylko do brata moje babci - Stasia.  Bolek dostał Krzyż Brązowy ale, niestety, zdjęcie brązowego niezbyt mi wyszło.
Krzyż Srebrny ma amarantową wstążkę z niebieskimi paskami, jest ze srebra, ramiona ma z czerwonej emalii a w środku białe emaliowane pole z inskrypcją RP. Ten brązowy emalii nie ma.


 Medal Polska Swemu Obrońcy
 

Odznaki, medale, książeczki, naszywki, listy ...
Umiłowanie wolności, umiłowanie Ojczyzny. Gdyby chociaż po wojnie mógł wrócić do tej, za którą walczył. Gdybyż ! Ale nie mógł. Oczywiście, że w końcu wrócił, niestety via Londyn i dopiero w sierpniu 1947 roku. Takich bohaterów ojczyzna tu nie potrzebowała, takich sobie wyraźnie wtedy nie życzyła.


Pół świata z armią - Monte Cassino, Tobruk, Asyż czy Palestyna.



Podarował mi te pamiątkowe zdjęcia, tylko wcześniej, na jednym, zrobił długopisem znak x, żebym bez zbytniego dociekania mogła go odnaleźć. 


Widziałam na własne oczy nie tylko te zasuszone, czerwone maki, widziałam też różę z Ogrodu Świętego Franciszka, dostał ją od zakonników gdy wyzwalał Asyż.Widziałam swetry robione z lotniczych pończoch, które przysyłał z Anglii. Widziałam seans hipnozy, której nauczył się w czasie wojny od Hindusów. Widziałam też głęboką wiarę tego niegdyś ateisty. Dziwnymi drogami chadzają ludzkie losy, jednym wojna wiarę zabiera innym wiarę daje tak, jak Bolkowi. Kiedy patrzyłam na Bolka w trumnie myślałam sobie że w swoim życiu nie spotkałam człowieka który tak pogodnie odchodził do Domu Ojca dziękując za dobro, które dostał. Może tak jest, że człowiek, który doświadczył takiego ogromu zła potrafi docenić każdą okruszynę dobra ? Wydawało mi się, że śpi uśmiechnięty leżąc na boku z podkurczonymi nogami. Wujciu Bolek uśmiechał się w trumnie.

Dzisiaj, w rocznicę zwycięstwa pod Monte Cassino, myślę o wujciu Bolku, o człowieku, któremu wolność zabrano i który życia nie wahał się narażać, byśmy my tę wolność mieli. Myślę o jego czerwonych makach i siwych włosach. O łagodnym spojrzeniu i zawsze uśmiechniętych oczach Oczach które tak wiele złego widziały i nie oślepły na dobro. Ciesz się wolnością dziecko, mawiał. Taką nawet jaka teraz jest, w sercu masz prawdziwą a da Bóg i ta prawdziwa przyjdzie. Przyszła.
Ja się cieszę, jestem mu to winna ! Jemu i tysiącom innych, znanych i bezimiennych. I jeszcze coś - jestem z nich dumna !

Czerwone, jak czerwona jest krew,
kruche i delikatne jak ludzkie życie ... maki  ...


Ten wpis zrobiłam 3 lata temu. Wtedy jeszcze trochę bardziej , jako Naród pamiętaliśmy ... nawet był specjalny bieg. Bardzo przeżywałam, że nie mogę pobiec.  Umieściłam ten wpis na fb. Zrobiłam sobie na pamiątkę zrzut z ekranu.  Wspaniale było poczytać, komentarze. Ludzie wcale nie są obojętni. Pamięć zostaje. W sercach jest potrzeba wdzięczności.

jeśli podobał Ci się ten wpis
to wejdź na liiil
il    i zagłosuj